Saturday, September 26, 2015

Yosemite Park



Do Yosemite dojechaliśmy dosyć późno, a zanim dotarliśmy do visitor center już było wiadome że wiele nie zobaczymy. Wjazdu do doliny strzeże ogromny monolit Kapitan. Robi ona niesamowite wrażenie, bo jest zamkniętym prawie dookoła strzelistymi górami obszarem.


Postanowiliśmy skorzystać z shuttle bus'ów, jednak potem okazało się to być nie najlepszym wyborem. Jeżdżą dosyć na około i jeśli nie masz sprecyzowanego planu, podróż ta niewiele Ci pomoże w wyborze ciekawego szlaku. W przeciwieństwie do pozostałych parków, w których byliśmy, w Yosemite niewiele jest punktów widokowych dostępnych tuż przy przystankach autobusowych, ponieważ autobusy kursują tylko w obszarze doliny, gdzie zatrzymują się przy licznych szlakach o różnej długości i stopniach trudności.




Wieczór zamienił się w koszmar. Drogi w parku są wyjątkowo kręte, a prędkość ograniczona zazwyczaj do 35-45 mil/h. Park jest olbrzymi i nie najlepiej oznaczony, podróż własnym autem w poszukiwaniu najpierw dobrych punktów widokowych, a później miejsca do spania, wydłużyła się w długie godziny. W samym centrum nie warto liczyć na kemping, ponieważ ludzie rezerwują tam miejsca z 5 miesięcznym wyprzedzeniem. W połowie drogi na Glacier Point (najwyższy punkt widokowy parku, ponad 3000 m n.p.m) zrobiło się na tyle ciemno (a było dopiero przed 7-mą), że dalsza jazda nie miała sensu. Zawróciliśmy kierując się do jednego z kempingów. Jako że droga wyjazdowa z Glacier Point była jednokierunkowa, musieliśmy dojechać prawie z powrotem do doliny i przejechaliśmy do tego punktu ok. 20 mil. Kemping był zlokalizowany jakieś 20 kolejnych mil dalej. Przez długie mile nie mijaliśmy żadnego samochodu, a w odległości mniej więcej 5 mil od kempingu droga zamieniła się w wąska na ledwie jedno auto żwirową dróżkę, skrytą między gęstymi drzewami i spowitą mgłą. Było na tyle nieprzyjemnie że zawróciliśmy kolejny raz. Głodni i zmęczeni po kolejnej godzinie dotarliśmy do restauracji, jedynej w okolicy, która okazała się być zamknięta. Znowu zawróciliśmy i w końcu zrezygnowani długim poszukiwaniem właściwego miejsca, stanęliśmy na parkingu jakiegoś hotelu i zasneliśmy w aucie. Było to ok. godziny 11.
Następnego dnia wybraliśmy się z samego rana znowu na Glacier Point. Widoki były tak piękne, że na robieniu zdjęć spędziliśmy dłuższą chwilę. Warto wybrać się tam z samego rana, później robi się tak tłoczno że ciężko o miejsce parkingowe.
Tego samego dnia pojechaliśmy w stronę Yellowstone. Do pokonania mieliśmy w półtorej dnia ok. 800 mil. Po drodze zahaczyliśmy o Tahoe City, położone nad najwyżej znajdującym się jeziorem.








No comments:

Post a Comment