Sunday, June 19, 2016

Wady i zalety ameryki oczywiście subiektywnie.

I znów jesteśmy w stanach. Można powiedzieć, że zachłysnęliśmy się amerykańskim sposobem życia :) Nadal kochamy Polskę i chyba chcemy w niej żyć, ale kolejny kilkumiesięczny pobyt w USA będzie wspaniałym doświadczeniem. Teraz już wiemy jakie plusy i minusy oferują oba kraje.

Przed wyjazdem z Polski, wciąż rozkoszowałam się przepysznym pieczywem, kaszami, nie-GMO warzywami, A także ogromną dozą elastyczności, którą oferuję nasz kraj. Niestety Stany, pomimo wszem i wobec głoszonej wolności, prowadzą mocno nakazowo-zakazową "politykę", do której w mojej opinii, my Polacy nie jesteśmy przyzwyczajeni. Myślę, że mimo wszystko przesiąknięci jesteśmy mentalnością postkomunistyczną, gdzie wiele można, o ile nikt nie widzi (takie drobiazgi jak, zamiast ścieżką dla pieszych, chodzenie w ogóle nieużywaną drogą, są dla Amerykanów zupełnie niezrozumiałe). Kolejną wspaniałą rzeczą w Polsce jest przystosowanie miast do ludzi. To może się wydać nieprawdopodobne, ale wiele amerykańskich miast dostosowanych jest tylko dla posiadaczy aut (czyli no dla większości, ale dla nas było to sporym problemem, gdy żyliśmy w Williamsburgu). Chodniki często nie istnieją, tak jak przejścia dla pieszych na skrzyżowaniach, nawet w samym centrum Miasta. Także przy codziennym kontakcie z amerykańskim systemem miar, można dostać szału. Mile w prawdzie nie stanowią problemu, ale już stopy i cale bardziej wnerwiają.

Ciekawostka - od naszych Host'ów w SF dowiedzieliśmy się, że po godzinie 2.30 w Kalifornijskich klubach nie sprzedawany jest alkohol, a ten który jeszcze masz na stole, albo wypijesz natychmiast, albo go ... wyleją! U nas w Wirginii alkoholu nie można było kupić po godzinie 12 w nocy (poszliśmy raz o 12.05 a.m. do Seven Eleven i boleśnie się o tym przekonaliśmy) Wyobraźmy sobie taką sytuacje w Polsce :D. Co więcej, gdy w sklepie trafisz przy kasie na osobę niepełnoletnią, czyli taką co ma mniej niż 21 lat, a akurat w swoich zakupach masz piwo, musisz poczekać na to aż wezwie supervisora, bo nie wolno jej nawet DOTKNĄĆ piwa i go skasować. Podobne wariactwo odbywa się w każdym pubie, gdzie teren wokół baru jest ogrodzony barierą, ponieważ osoby niepełnoletnie nie mogą ani być w pobliżu baru, ani widzieć (chyba) alkoholu. Jest to ciężkie do zrozumienia, zwłaszcza że prowadzić auto można od 16 roku życia i potencjalnie kogoś przejechać.

Czy to już koniec wariactw związanych z alkoholem? No gdzie tam. W USA przepisy mówią, że dopóki kupujący nie wygląda na 35 lat, należy sprawdzić mu dowód. Jeżeli jesteś w sklepie z swoim kumplem i tylko ty chcesz sobie kupić wino, ale Twój kumpel akurat zapomniał dowodu, to zapomnij o swoim winku. Jeszcze zabawniej jest w sklepach z wysokoprocentowymi alkoholami. Nie kupisz tam nic bez paszportu, bo polski dowód tożsamości nie widnieje w grubej książce z wzorami 150 dokumentów na które możesz kupić alkohol (piwa i wina to nie dotyczy).

Z drugiej strony jest wiele wspaniałych rzeczy i udogodnień amerykańskich, których brak, non stop doskwiera mi w naszym kraju. Na przykład "wodopoje". Wszędzie, na każdym kroku, czy w sklepie, urzędzie, na stacji benzynowej, czy w parku, normą są kraniki z wodą pitną (na pewno kojarzycie z filmów). Cudowna pomoc w trakcie upałów i na codzień. Moim marzeniem jest, aby taki standard zagościł i u nas. Podobną normą są wszędobylskie, oczywiście bezpłatne toalety, nawet w takim odpowiedniku naszej polskiej Żabki jakim jest Seven Eleven. Też tęsknie, za amerykańskim podejściem do obsługi klienta. Pracownik sklepu jest zawsze życzliwy, pomocny dla klientów i skory do wielu ustępstw, byle by gość wyszedł zadowolony. Amerykanie dobrze czują biznes i mają świadomość tego, że taka polityka się sprawdza i przynosi więcej zysków, a nie na odwrót. Miłym plusem jest też zarabianie 8 dolarów / h gdy standardowo ceny ubrań wahają się od 10 do 25 dolarów. Czyli na fajne buty zamiast pracować kilka dni, pracujesz kilka godzin ...

Ale gdy pomyśle o amerykańskim jedzeniu to mnie gęsia skórka przechodzi :D Wszystko co o nim mówią, to prawda, prawda i jeszcze raz prawda. Jest tłusto, są modyfikacje genetyczne i jest mało smacznie. Chleb to dramat, który jest świeży po otwarciu pewnie przez kilka miesięcy, cebula sięga rozmiarów nawet 15 cm średnicy, a ogórki do złudzenia przypominają cukinie. A w Walmarcie możemy kupić wszystko w wielkich ilościach, ale to już wiecie no nie? :D Ryż pakowany po kilka kg w paczce to normy: D

Mimo różnic, najbardziej cieszy, że te dotyczące jakości życia są mimo wszystko małe i z czasem będą coraz mniejsze. Pamiętam jak jeszcze jako dzieciak podróżowałam do USA i wtedy naprawdę wrażenie było większe. Najfajniejszy wniosek z naszej podróży dla mnie, to docenianie własnego kraju, który ma może i wiele wad, ale jest jednak własny ;)



No comments:

Post a Comment